czwartek, 16 października 2014

Tarta z doskoku..


Szybki pomysł. Szybkie wykonanie, bo z czasem ciągle do tyłu. Szybciutkie zdjęcie, żeby zdążyć przed spałaszowaniem. O rany, znowu tarta... Monotonne ostatnio te wpisy... Ale cóż innego można przygotować, jeśli na "zwykły" obiad nie ma czasu? A ze słodkimi wypiekami przebywa się 12 godzin dziennie? Chciałabym. Bardzo. Ale słowo daję, że gdy wchodzę wieczorem do kuchni, to jakby ktoś podstępnie przesuwał wskazówki w zegarku do przodu ;) A mając ledwie kilka chwil, ciasto drożdżowe zdaje się rosnąć w nieskończoność... Dlatego teraz nawet tarta na kupnym spodzie, bo to szybciej niż robienie kruchego ciasta. Musi być szybko i na wynos. No, i najlepiej, gdyby udało się gdzieś przemycić dynię, którą z uporem maniaka kupuję, choć wiem, że w domu leży ich już całkiem niemały stos. I wiem, że znowu będę szukać dla nich miejsca... A K. tylko litościwie patrzy na kolejne sztuki targane do domu.


Ach, z nadzieją czekam, aż zawodowym obowiązkiem stanie się praca w kuchni i tworzenie słodkości :)



Tymczasem zapraszam na tartę. Ponownie. I ponownie z ukochaną hokkaido.



 Tarta z dynią, boczkiem i pistacjami

1 op. ciasta francuskiego
150-200g boczku
100g pistacji
1/2 niewielkiej hokkaido
1 cebula
2 jajka
1/2 szkl. śmietanki 30%
świeży tymianek
sól, pieprz

Cebulę obrać, pokroić w piórka. Boczek pokroić w cienkie paseczki, dynię w niewielką kostkę. Na patelni przesmażyć boczek. Po kilku minutach zmniejszyć ogień, dodać cebulę i zeszklić. Dodać dynię, smażyć ok 4-5 min, aż zmięknie, ale nie będzie się rozpadać. Wyłączyć ogień. Dorzucić pokrojone grubo pistacje, doprawić solą, pieprzem, wymieszać.
Formę do tarty wyłożyć papierem do pieczenia. Ciasto przyciąć do wielkości foremki i wyłożyć naczynie.
Jajka roztrzepać widelcem. Dodać sól, pieprz, świeże listki tymianku i śmietanę, dokładnie wymieszać.
Na przygotowane ciasto wyłożyć farsz, zalać masą śmietanowo - jajeczną.
Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180°C, piec ok 20-30 min, aż ciasto się zrumieni, a masa zetnie.

wtorek, 19 sierpnia 2014

Chwil wolnych kilka i lekka pizza



Bez dłuższego wstępu, bo i czasu mało. Krótki urlop minął nawet nie wiem kiedy... Ach.. gdyby mógł tak potrwać jeszcze tydzień dłużej... To bym w końcu zrobiła, za tamto bym się wzięła, a i to tak długo odkładam... Wolny od obowiązków czas tak szybko leci..
Jednak przy okazji nawet tak krótkiego odpoczynku i niemożliwych, o zgrozo! upałach, znalazłam czas, by pokręcić się trochę w kuchni. Może nie tyle ile bym chciała, ale na chwilę wystarczy. To i też stąd znalazła się pizza. Lekka, prosta, a jakże smaczna! Miałam w końcu okazję poużywać kamień, który od dobrych kilku miesięcy leżał jeszcze nieodpakowany.. :)

Ciasto na pizzę:
1 szkl letniej wody
1 op (7g) suszonych drożdży
2,5 szkl mąki
2 łyżki oliwy
1,5 łyżeczki soli
1 łyżeczka cukru

Do niewielkiego naczynia wlać połowę wody, wsypać drożdże, dodać cukier i łyżkę mąki. Wymieszać, odstawić do wyrośnięcia, na ok 5-10 minut. W osobnej misce wymieszać mąkę i sól. Dodać drożdże, resztę wody i wymieszać. Wyrobić ciasto. Dodać oliwę i wyrabiać jeszcze chwilę, aż ciasto stanie się gładkie i elastyczne, i wchłonie całą oliwę. Przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok 30 minut, lub do podwojenia objętości.

1 niewielka cukinia
1-2 łyżki gęstej śmietany
ok 100g sera koziego - u mnie rolada pleśniowa
1 łyżka pesto z bazylii
kilka liści rukoli
sól, pieprz

Cukinię pokroić w cieniutkie plasterki, ser kozi w plastry. Śmietanę doprawić solą, pieprzem i pesto, wymieszać. Kamień do pizzy włożyć do piekarnika. Ustawić maksymalną temperaturę i rozgrzewać kamień przez ok 20 min.
Wyrośnięte ciasto uderzyć pięścią, pozbawiając go powietrza. Uformować kulę. Blat oprószyć mąką. Rozwałkować ciasto do wielkości kamienia. Posmarować sosem śmietanowym. Ułożyć cukinię i ser kozi. Przełożyć na rozgrzany kamień. Piec ok 4-5 min, aż ciasto się zarumieni, a ser lekko rozpuści.
Przed podaniem posypać rukolą.




wtorek, 27 maja 2014

Odwiedziny w maju...

Liczyłam się z tym, że będzie mało czasu. Z tym, że będzie ciężko. Byłam jednak pewna, że znajdę parę chwil, które mogłabym spędzić w kuchni. Nie sądziłam jednak, że będzie mi brakowało czasu na tak zwyczajne sprawy jak zakupy. Nie mówiąc już o gotowaniu. O śnie nawet nie wspomnę... Ale coż, chciało się, to się ma. Nie narzekam. No, może poza małymi wyjątkami.
Na przykład? A, choćby to, że przyszedł maj. Nie, żebym go nie lubiła - wręcz przeciwnie. Kocham maj. Botwinka,na którą czekam całą zimę, szparagi, dostępne przez kilka chwil, młodziutkie rzodkiewki, szpinak, koperek - bo w zimie to nie ten sam...Wszystko młode i świeże. I te kolory - zielono-różowe drzewa, pierwszy widok po wyjściu z domu. Ahh... Nie mnie ktoś zabierze na targ, do warzyw, do owoców. Niech ktoś mi podaruje dwa wolne, pelne słońca dni...

Ale, nie ma się co załamywać. Wystarczy wszystko zaplanować - jednego dnia zakupy, drugiego dnia gotowanie, trzeciego dnia się wyśpię :) co do tego drugiego - ostatnio stawiam na szybkie tarty.


Szybka tarta z zielonymi sparagami


opakowanie mrożonego ciasta francuskiego
pęczek zielonych szparagów
4 łyżki gęstej śmietany
parmezan
sól
kilka ziarenek czerwonego pieprzu


Piekarnik rozgrzewamy do 170°C. Ciasto rozwijamy, dzielimy na cztery prostokąty. Każdy kawałek delikatnie nacinamy ok 2 cm od brzegów, uważając, aby nie przeciąć ciasta do końca. Następnie zawijamy ciasto do środka, ok1 cm od brzegu. Szparagi myjemy, odcinamy zdrewniałe końce.
Ciasto smarujemy łyżką śmietany, układamy szparagi. Doprawiamy solą, posypujemy płatkami parmezanu i czerwonym pieprzem. Wstawiamy do nagrzanego piekarnika. Pieczemy ok 20min, aż ciasto i szparagi zezłocą się.






czwartek, 6 lutego 2014

Chlebek nadziewany

Spodziewałam się, że kiedy tu zajrzę przywitają mnie pajęczyny i kłębki kurzu ;) Niestety, ale i na szczęście, czasu wolnego u mnie zdecydowanie brak, więc przewiduję, że wizyty na blogu będą jeszcze rzadsze.. Ach, gdyby tak doba trwała dłużej... Albo gdyby tak luty zechciał wydłużyć się o jeden tydzień...
W przerwie między obowiązkami zdążyłam jednak zabrać się za chlebek :) a co! w jednej wersji z białym serkiem, w drugiej z pesto i parmezanem. Pycha!

A w słoiczku dojrzewa zakwas, więc mam nadzieję, że chociaż na pieczywo wyłuskam choć odrobinę czasu... :)


Razowy chlebek nadziewany oliwkami i suszonymi pomidorami
na dwie foremki  keksówki

Ciasto:
900g mąki pszennej pełnoziarnistej (razowej)
10dag świeżych drożdży
1 łyżeczka cukru
1 łyżka soli
300ml wody
250ml mleka
60g masła

Drożdże rozpuścić z cukrem i ok 100ml wody. Odstawić do wyrośnięcia na ok 10- 15 min.
Mleko podgrzać, rozpuścić w nim masło.
Mąkę przesiać do miski, wymieszać z solą. Zrobić po środku wgłębienie. Wlać rozczyn drożdżowy, resztę wody i ciepłe mleko z masłem.
Wymieszać, następnie wyrabiać ok 10 min,aż ciasto będzie gładkie, miękkie i elastyczne. Gdyby ciasto było za suche dodać troszkę wody. Uformować kulę, przełożyć do naoliwionej miski, przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia na godzinę lub do podwojenia objętości.


Nadzienie:

200g czarnych oliwek bez pestek
10 suszonych pomidorów z zalewy oliwnej
100g serka typu Philadelphia
4 łyżki pesto
1/2 szkl. startego parmezanu
oliwa do spryskania

Oliwki pokroić w plasterki, pomidory w kostkę. Wymieszać

Keksówkę wyłożyć papierem do pieczenia.

Wyrośnięte ciasto podzielić na pół. Rozwałkować na prostokąt 30x40cm. Na połowie, wzdłuż dłuższego boku, rozsmarować serek, posypać połową oliwek i pomidorów. Spryskać oliwą. Złożyć na pół. Skleić brzegi. Ostrym nożem pokroić ciasto na 10 równych pasków. Każdy kawałek zwijać i układać w foremce.
Posypać nadzieniem, które wypadło.

Z drugą połową ciasta postąpić tak samo. Zamiast serka białego rozsmarować pesto, posypać oliwkami, pomidorami i parmezanem. Złożyć, pokroić, zwinąć i tak samo do drugiej foremki.

Przykryć wilgotną ściereczką, odstawić do ponownego wyrośnięcia.
Piekarnik nagrzać do 180°C. Ciasto spryskać odrobiną oliwy, wstawić do piekarnika. Piec ok 50 min.


Chlebek można zarówno kroić, jak i odrywać w postaci bułeczek.